poniedziałek, 6 stycznia 2014

Part 4.

          Przeklęty głos, miał rację, pragnęłam Louisa całą sobą, zakochałam się w nim jak tylko go zobaczyłam, był taki idealny. Taki zdolny. Matko, muszę przestać o nim myśleć zbeształam się w myślach. Zapomnij Nina, zapomnij. To nie jest dobre! Krzyczałam sama na siebie, ale moje serce czuło coś innego, moje serce go potrzebowało.
- Panna Clark? – zapytał jakiś mężczyzna stojący przed domem, wnioskując z kwiatów które trzymał w ręce POSŁANIEC.
- Tak – odpowiedziałam niepewnie.
- Proszę podpisać – podał mi kartkę i długopis, bez wachania napisałam Anna Clark i oddałam mu kartkę z długopisem, on natomiast wręczył mi bukiet błękitnych róż… Moje ulubione powiedzialam sama do siebie, a może pomyślałam?
          W domu wstawiłam kwiaty do wazonu i wyciągnęłam z nich karteczkę „Wiem że mam trzymać się od ciebie z daleka, ale pozwól mi sobie przysyłać choć kwiaty. Jesteś dla mnie ważna, chcę byś o tym pamiętała. Jak długo będziesz je dostawała tak długo ja będę czekał. Twój na zawsze Louis :*”
- O boshe jakie to romantyczne – powiedziałam i otarłam łzy zbierające się w kąciku moich oczu.
Zaczęłam robić zadanie gdy nagle zadzwoniła do drzwi Ana.
-Hejka co tu robisz ? - spytałam że zdziwieniem na twarzy
- Niom tak po prostu - odpowiedziała Ana – przejdziemy się gdzieś? – zapytała.
- Jasne, gdzie chcesz? – zapytałam.
- Do parku – odparła. A ja wzięłam kurtkę i poszłam z nią…
- Co się dzieje? – zapytałam
- On cię kocha. Nie możesz go tak po prostu zlewać – powiedziała.
- O co ci chodzi?
- No więc… Poszłam dziś popołudniu do cioci, w szkole już nikogo nie było. Poza nią, ale jak się okazało on także tam został. Zostawiłam książkę w sali od matmy więc tam wróciłam. On tam siedział, głowę opierał na rękach. Płakał. Jeszcze nie widziałam faceta który by płakał… Zapytałam go co się dzieje, a on. On powiedział że nie umie o tobie zapomnić, że nie wie co ma robić. Że ciągle o tobie myśli. O twoich włosach, oczach, dłoniach… O tym jak śpisz, jak oddychasz… I wtedy rozpłakał się jeszcze bardziej, powiedział że nie chce cię stracić. Nina, on stał się wrakiem człowieka a zna cię dwa dni!
- Ana…
- Nina…
- Ana…
- Nina, on – uciszyła mnie ręką – on cię kocha! KOCHA. K.O.C.H.A.!! Nie umie o tobie zapomnieć, a ty. Ty siedzisz i ryczysz w domu. Zastanów się nad tym. Pa – powiedział i odeszła, zostawiając mnie samą z tysiącami myśli.
Przez godzinę chodziłam po parku, po czym ruszyłam wolnym krokiem do domu łzy mimowolnie ciekły mi po twarzy. Nagle wpadlam na kogoś, gdy podnioslam zaplakane oczy znowu zobaczyłam te oczy...
- Hejka czemu placzesz ? - zapytał ocierając szybko swoje łzy.
- A czemu ty płaczesz? – odbiłam piłeczkę.
- Pierwszy zapytałem – powiedział wymijająco – a więc?
- No bo… Ktoś mi dał do myślenia – odparłam – twoja kolej.
- Płaczę bo cierpię.
- Dlaczego cierpisz – zapytałam głupio, jak bym nie wiedziała ‘Z twojego powodu idiotko – mówił głos w mojej głowie’.
- Ja… - powiedział i już chciał odejść, ale się powstrzymał – KOCHAM CIĘ – powiedział i popatrzył wprost na mnie.
- Słu… Słucham? – oniemiałam.
- Kocham cię, jak cię zobaczyłem pierwszy raz moje serce zaczęło bić mocniej. A płaczę bo ty nie kochasz mnie.
- Kocham cię – szybko sprostowałam – ale ty jesteś moim nauczycielem. Nie chce by… Nie chce by wiedzieli. Proszę obiecaj że nikt się nie dowie.
- Czego że cię kocham?
- Nie, tego… Tego… - zaczęłam ale, nie wiedziałam jak to ująć – chcesz być ze mną?
- Oczywiście że chce, ale myślałem…
- To nie myśl ale bądź, tylko obiecaj że nikt…
- Obiecuję, nikt się o nas nie dowie. Obiecuję ci Nina – powiedział a na jego twarzy pojawił się uśmiech, nikły mały uśmieszek który powiększał się z każdą chwilą. Przybliżył się i mnie pocałował, czułym głębokim pocałunkiem.
- Chodźmy do mnie, pada nie chce byś się przeziębiła – powiedział i mocno mnie przytulił.
- Chętnie, ale może wezmę ciuchy?
- Jasne, na długo chcesz zostać? – zapytał z uśmieszkiem.
- Najchętniej na całe życie. Ale..
- To zostań… - przerwał mi
- Może na początek do piątku, do póki nie ma mojej mamy – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Co ja robię! Znam faceta od czterdziestu ośmiu godzin a już chce z nim zamieszkać! – zbeształam się w myślach, ale całe moje ciało mówi mi że dobrze robię, mój umysł i serce każdy organ popiera mnie w mojej decyzji
- Skoro nikt ma się nie dowiedzieć nie mogę dłużej – powiedziałam posyłając mu uśmieszek
- No dobra - powiedział po chwili i splutł nasze dłonie prowadząc mnie w stronę mojego domu… W sypialni wyciągnęłam jedną z moich walizek i wrzuciłam do niej kilkanaście rzeczy, kosmetyczkę, ładowarkę do telefonu i laptopa, laptop po czym ją zamknęłam i byłam gotowa by wyjść.
- Czy ja dobrze robię – zapytałam Louisa stojąc już spakowana w drzwiach.
- Jeśli nie chcesz kochanie – zaczął….
- Chcę, ale się boję. Prawie cię nie znam.
- Mam kilka sypialni będziesz mogła sobie wybrać.
- Wybieram twoją, pod warunkiem że jesteś w pakiecie – powiedziałam po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Jasne, dla ciebie wszystko – powiedział po czym objął mnie ramieniem a drugą ręką chwycił moją walizkę i wyprowadził mnie z domu. Zamknęłam drzwi i poszłam za nim do samochodu.
W drodze do domu nieodbylo się bez smiechów, po 30 minutach byliśmy w domu. Może to dziwne ale właśnie tak się poczułam, jak w domu. Jakbym po wielu latach znalazła to jedyne miejsce na ziemi. Swój dom i co ważniejsze osobę z którą chce spędzić resztę swojego życia. Pomimo że był moim nauczycielem, pomimo że się bałam to wiedziałam że tylko on może sprawić że będę szczęśliwa.
- Dom? – powiedzialam niepewnie przechodząc przez próg mieszkania Louisa.
- Jeśli ci się nie podoba – zaczął, nie wiedziałam co chce powiedzieć. W tym momencie zachował się jakby miał mnóstwo pieniędzy i mógł nam kupić inny.
- Jest śliczny, ale to dziwne… Po prostu właśnie tu czuję się jak w domu – odparłam na jednym oddechu.
- Ja też się tak tu czuje, ale tylko… Tylko jeśli… Jeśli jesteś tu ze mną – wydusił w końcu z siebie.
- To miłe.
- To prawda – powiedział i przyciągnął mnie do siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku – chesz by nikt się nie dowiedział, więc się nie dowie… Obiecuję.
- Dziękuję.

*oczami Louisa

           To dziwne ale jak tylko ją zobaczyłem zrozumiałem że decyzja podjęta przeze mnie wraz z chłopakami, że przez 10 miesięcy będę nauczycielem z programu młodych zdolnych była słuszna. Moje serce zabiło szybciej, moja krew pulsowała szybciej. Moje ręce, moje nogi… Mój umysł. Całym sobą pragnąłem być przy niej, przytulać ją. Całować na dzień dobry i dobranoc. Ale… Byłem jej nauczycielem, unikała mnie przez czterdzieści osiem godzin, to były moje najgorsze godziny życia. Nie czułem się tak podczas trwania x-Factora, ani przed koncertami czy wywiadami. A teraz ona tu była siedziała ze mną Louisem Tommo Tomlinsonem i nie wiedziała że ja to ten sam chłopak którego jeszcze kilkanaście godzin temu miała na bluzie. Pokochała mnie Louisa a nie Louisa z One Direction. Poczułem że w końcu mogę być szczęśliwy.
- Zjesz coś? – zapytałem jak tylko skończyła się rozpakowywać.
- Chętnie, a co przygotujesz?
- Co tylko zechcesz…
- Zjadłabym…. Pizze – odpowiedziała
- Mam zrobić czy zamówić – zapytałem…
- Możesz zamówić, pod warunkiem że zanim nam ją dostarczą oglądniemy albo przynajmniej zaczniemy oglądać jakiś film.
- Dla ciebie wszystko księżniczko – powiedziałem i wyciągnęłem telefon z kieszeni – jaką pizze lubisz?
- Z kurczakiem
- To tak jak ja – odparłem i wybrałem numer do mojej ulubionej pizzeri, zamówiłem pizze i dobrałem do niej pepsi. Mieli nam ją dowieść do czterdziestu pięciu minut – co oglądamy?
- Coś romantycznego.
- Może… „Titanica”? – zapytałem, licząc na to że się zgodzi…
- Jasne, może być „Titanic” – odparła z uśmiechem na ustach, na których ja złożyłem delikatny pocałunek.

5 komentarzy:

  1. Zarąbiste zapraszan do mnie what-makes-you-beutiful-onedirection.blogspot.com jak chcesz moge polecic twoj blog na swoim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie ♥ zapraszam do mnie ----> http://yoursure.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne.... Mogłabym czytać i czytać bez końca... Piszesz może coś jeszcze?
    Bo jeśli tak to chęnie poczytam... <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Robisz dużo błędów w dodatku mieszasz wypowiedzi. Raz piszesz z perspektywy Niny a zaraz z Any.

    OdpowiedzUsuń