Wyciągnęłem płytę i włożyłem do stacji DVD w moim kinie domowym. Na ekranie pojawiły się pierwsze napisy a ja usiadłem obok kobiety mojego życia.
Usmiechnalem się mimowolnie chciałem ją pocałować ale wiedziałem że na okrągło tak nie można. Z drugiej strony pragnąłem tylko tego, nie chciałem z nią iść do łóżna. Nie chodzi o to że mnie nie pociągała, ale raczej o to że chciałem zaczekać. Chciałem by było idealnie. Po 30 minutach przyjechała pizza, zatrzymełem film i poszedłem ją odebrać. Zapłaciłem dostawcy dość duży napiwek, na szczęście zamknęłem mu drzwi nim zdąrzył co kolwiek powiedzieć, cokolwiek co by wydało mnie że nie jestem zwykłym nauczycielem. Chciałem by kochała Louisa a nie Tomlinsona, z drugiej strony narastał we mnie niepokój że stracę ją jak tylko się dowie o tym że jestem jednym z pięciu chłopaków z One Direction.
- O czym tak myślisz? – zapytała wyrywając mnie z nieprzyjemnych myśli o stracje jej.
- O tobie kochanie, głodna?
- Bardzo, chodź tu.
- Już tylko przyniosę szklanki – powiedziałem i poszedłem do kuchni, chwyciłem dwa kubki i wróciłem do salonu obładowany pizzą, pepsi i szklankami – to jedzmy…
Nina zjadła dwa kawałki, podałem jej trzeci. Przyjęła do ale już po połowie nie mogła ugryść ani kęsa.
- Daj - powiedziałem wyciągając rękę po trzymany przez nią kawałek pizzy…
- Co zrobimy z resztą?
- Zostawimy na jutro, odgrzeje się w mikrofali – powiedziałem a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Ręką starła odrobinę sosu z mojego kącika po czym cmoknęla mnie w policzek.
- To dziwne.
- Co? – zapytałem
- To… - powiedziała i zamachnęła się ręką – siedzę tu z tobą, nic nie robiąc… Czasem całując cię, czy to naturalne – zapytała, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Od lat nie miałem dziewczyny tak po prostu, ciągle byłem w trasie albo na wywiadach. Moje życie i życie mojej dziewczyny było naszpicowane mediami a teraz było cicho. Mogłem się cieszyć chwilą.
- Nigdy przedtem nie miałaś chłopaka? – zapytałem
- Miałam, ale on. Oni… Im coś takiego nie wystarczało, a gdy odmawiałam odchodzili – powiedziała – a ty byś odszedł?
- Ja?! Gdybyś nie chciała iść ze mną do łóżka – zapytałem na co ona kiwnęła głową – nie, nie odszedł bym zależy mina tobie a nie na sexie z tobą… Czy to oznacza że ty…
- Nie, nie jestem dziewicą. Ale nie bzykałam się też na prawo i lewo.
- Spokojnie, wcale nic takiego nie sugeruję. Po prostu chcę jak najwięcej o tobie wiedzieć.
- Wiem, to naturalne ale też dziwne. Bo poniekąd zwierzam się nauczycielowi…
Zraniła mnie, nie chce by uważała mnie za nauczyciela, chce by uważała mnie za swojego chłopaka. Nie chce by wachała się czy mi coś powiedzieć czy nie, ja dotrzymam tajemnicy powierzonej mi. Chce by mi ufała. Wstałem i odszedłem.
- Poczekaj – powiedziała, doganiając mnie przy szafce kuchennej – to po prostu… Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i się cieszę. Ale cieszę się też że teraz jestem, że jestem z tobą. Daj mi czas. Muszę się przyzwyczaić – odparła a po jej policzku spłynęły pojedyńcze łzy.
- Nie płacz, nie chce byś płakała – powiedziałem i otarłem łzę spływającą po jej policzki.
- Nic mi nie jest, po prostru boję się że cię stracę.
- Nie bój się, ja też się tego boję – powiedziałem, nawet nie wiesz jak bardzo dodałem w myślach. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem – Jestem tu i nigdzie się nie wybieram, jestem twój. Kocham cię – powiedziałem a jej śliczne zielone oczy popatrzyły na mnie.
- Na zawsze…
- Na zawsze. Choć jest już późno, położymy się spać. Jesteś pewna że chcesz spać ze mną?
- Tak, chyba że…
- Nawet tak nie myśl, pragnę cię w nocy przytulać… Chodź – powiedziałem i pociągnąłem ją za sobą do NASZEJ sypialni.
-Louis mam jeszcze jedną prośbę - powiedziała cicho.
-Tak kochanie.
-Mogę się wykąpać ?
- Oczywiście tu masz ręcznik - podałem jej ręcznik. Gdy wyszła przebrałem się w pizamę i czekałem na nią. Po około 10 minutach z łazienki wyszła Nina. Piękne kasztanowe włosy spadały jej na ramiona wyglądała tak przepięknie...
Louis opamiętaj się - skaraciłem się w myślach.
- No chodzi tu kochanie - pokazałem na miejsce obok mnie.
- Już idę Miśku. - odpowiedziała. Czy ona poraz pierwszy nazwała mnie Miśkiem a nie Louisem ? Nie ważne. Gdy położyła się obok mnie w brzuchu zaczęło fruwać mi stado motyli. Nagle Nina wyrwała mnie z zamyslenia
- Louis czy mogę mówić do ciebię Tommo ? - przygryzła wargę.
- Jeśli tak ci będzie lepiej - lekko się uśmiechnąłem.
- Dziękuję, to dobranoc Tommo.
- Dobranoc Kochanie - przytuliłem się do niej. Zasneliśmy wtuleni w siebie...
Dlaczego zapytała mnie czy może mówić do mnie Tommo, czyżby się czegoś domyślała? A może jednak jest ze mną tylko dlatego że się jej kojarzę z Tomlinsonem. Nie nie możliwe ona taka nie jest… Może po prostu, tak dla siebie chce mieć własnego Tommo. Przecież nie raz widziałem zdjęcia fanek które mają chłopaków podobnych do Harrego albo Liama… Niektóre powielają naszą garderobę i wyposażają w nią biednego, niczego nieświadomego chłopaka. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Mojego telefonu. Popatrzyłem na wyświetlacz Zayn. O jasna cholera, teraz. Czego on chce. Powoli wyślizgnęłem się z objęć mojego kochanie i poszedłem do drugiego pokoju.
- Czego chcesz? – zawarczałem do słuchawki.
- Uspokój się Lou, czekaj. Czekaj. Ktoś u ciebie jest. To ona? Dalej nic nie wie… ? – zagadywał Zayn
- Co chcesz, tak jest tu. Nie nie wie. Musi wiedzieć? Kocham ją, a ona mnie… Chyba. Zresztą nie ważne, czego chcesz?
- Jutro mamy wywiad musisz na nim być.
- O której? – zapytałem zaniepokojony.
- Na 15, Simon dzwonił do szkoły dadzą ci wolne z ostatniej lekcji. Bodajże z 1a wtedy masz.
- Dobra, gdzie?
- U nas, znaczy w SYCO – powiedział Zayn już o wiele spokojniej – sorry stary, ale wiesz jak niebezpieczna jest ta zabawa? Jeśli ją kochasz to jej powiedz.
- Powiem, ale jeszcze nie teraz. Wiem jak niebezpieczna jest ta zabawa… Będę. Jak byście coś chcieli to do piątku dzwońcie po północy. Nina u mnie nocuje.
- Gratuluje stary, ale uważaj. Nie zrań jej – powiedział mój przyjaciel – pa, idź się połóż zanim się zorientuje że zniknęłeś.
- Dzięki, do jutra – powiedziałem i się rozłączyłem.
Znowu wróciłem do poprzedniej czynności, zasnąłem jednak całą noc śniły mi się koszmary obudziłem się o czwartej nad ranem krzakalem się po domu bez celu. Postanowiłem wejść na twettera nie było nic ciekawego poza nowymi plotkami wyssanymi z palca. Siedziałem jeszcze tak godzinę po czym odłożyłem laptopa i postanowiłem zrobić śniadanie mojej dziewczynie. Gdy gotowalem nagle Nina weszła do kuchni.
- Hejka kochanie co tak ładnie pachnie? - przywitała mie pocałunkiem w policzek.
- Śniadanie dla przepięknej księżniczki - podałem dziewczynie jajecznice - Smacznego
- Dziękuję i nawzajem – odpowiedziała.
Zaczęliśmy jeść śniadanie. W ciąż po głowie chodziła mi myśl jak jej powiedzieć że mnie dzisiaj nie będzie w nocy....
- Wiesz kochanie – zacząłem…
- Lou, miśku co się dzieje – powiedziała. I znowu nazwała mnie miśkiem, motyle w moim brzuchu zaczęły wariować.
- Nic takiego, po prostu…
- Lou, przecież widzę.
- Nie wiem czy będę dziś w nocy w domu – powiedziałem na jednym oddechu.
- Ale… Dlaczego – powiedziała a w kącikach jej oczu zobaczyłem łzy, przez moment chciałem jej powiedzieć o tym kim jestem naprawdę ale się przestraszyłem.
- Po prostu… - co jej mam powiedzieć? – mam szkolenie, muszę na nim być – skłamałem, już się za to nienawidzę. Nie chcę jej okłamywać, podeszłem do niej i mocno ją przytuliłem zaciągając się jej zapachem pomieszanym z moim żelem pod prysznic.
- Dobrze, może jednak uda ci się wrócić?
- Postaram się ksieżniczko, wiesz… - zacząłem – nie chce cię zostawiać samej na noc więc się postaram.
Właściwie to się może udać. Wywiad skończy się pewnie przed 19, hieny dziennikarze odejdą spod SYCO najpóźniej o 20-21 więc spokojnie dotrę do domu przed 22… Tak uda mi się.
- Ja też wolałabym tu nie być sama, sam mówiłeś że czujesz się tu jak w domu gdy jesteśmy razem.
- Bo tak jest, dlatego postaram się przyjechać. Może ty w międzyczasie spotkasz się z Aną? – zapytałem.
- Skąd wiesz że się z nią przyjaźnię?
- Jesteście szkolną elitą, ty Ana, Carolnie, Max i Joshe… Nie trudno się czegoś dowiedzieć gdy jest się nauczycielem… Przepraszam, przepraszam. Nie wspominajmy o tym gdy jesteśmy w domu, dobrze? – zapytałem widząc jak bardzo skrzywiła się na słowa mówiące o moim „zawodzie”.
- Dobrze kochanie…
- A tak właściwie, to czemu chcesz mówić do mnie Tommo – zapytałem zaciekawiony.
- Przypomniasz mi Tomlinsona, ale ty jesteś lepszy. Po prostu imię, kolor włosów i oczu. Trochę głos. Ale ty jesteś moim Tommo, a on jest Tommo Mirandy – powiedziała i nie wiedziała nawet jak bardzo się myliła.
- Mirandy? – zapytałem zaciekawiony.
- Podobno się spotykają, mam nadzieję że będzie szczęśliwy – powiedziała, a ja postanowiłem jeszcze raz sprawdzć Tweetera. Kto znowu coś takiego wymyślił! Musze zadzwonić do Simona by nie palnąć czegoś na wywiadzie.
Po zjedzeniu śniadania Ana poszła się przebrać a ja wykonałem szybki telefon.
Superrrr
OdpowiedzUsuńSuperrr... Tylko pod koniec chyba pomyliły się "Ci" imiona bo napisałaś Ana zamiast Nina ale i tak jest świetne <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńSuper ;) czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJakie to jest superowe *.* Ja również czekam na następny rozdział... To wciąga że się od kompa nie chce zejść tylko czytać i czytać ... I tak bez końca... Czekam *.*
OdpowiedzUsuń