wtorek, 21 stycznia 2014

Part 9

- Co ty wyprawiasz Mark?! – zawarczałem.
- Pilnuję cię Louis!
- Straszysz moją dziewczynę!
- Trzymałem się najdalej jak mogłem, sorry – warknął przez zaciśnięte zęby.
- Dobra, nieważne. Załatw samochód, za 5 minut wyjdziemy ze sklepu i chce by kierowca zawiózł nas do SYCO – po raz pierwszy zachowałem się jak nadęty pozer, jak gwiazdor. Nie byłem taki, ale teraz byłem zły i zdenerwowany do tego bałem się że stracę Ninę.
- Dobra, za 2 minuty będzie tu Issak – stwierdził wsłuchując się w głos w słuchawce a ja zobaczyłem czarnego FORDA wyjeżdżającego zza rogu. Wszedłem do sklepu, szybko uciszyłem Pamelę i poprosiłem by nie mówiła do mnie panie Tomlinson. Nina wyszła z przymierzali. Wyglądała ślicznie w tej sukience. A ja już widziałem ją u swojego boku za osiem tygodni na gali, miałem nadzieję że mi wybaczy że zrozumie.
- Wyglądasz… Matko… Ty… WOW – powiedziałem.
- Serio? – popatrzyła na mnie a ja wyciągnąłem portfel.
- Co ty robisz?!
- Kupuję tę sukienkę – stwierdziłem spokojnie.
- Ja… Ty nie możesz – powiedziała i zerknęła na cenę.
- Spokojnie.
- Louis kotku to prawie 25 000 funtów! – wykrzyknęła, ekspedientka oniemiała nie wiedziała że Nina nie wie kim jestem.
- Spokojnie – powiedziałem i podałem kartę Pameli, ta przeciągnęła ją przez czytnik a ja wbiłem kod nim Nina zaprotestowała.
Wyszliśmy ze sklepu, Nina była wstrząśnięta.
- Nie wierzę że to zrobiłeś – szepnęła.
- Spokojnie, kochanie a teraz chodź – podałem jej rękę, drugą wskazując samochód.
- Skąd on się tu wziął?
- Za chwile wszystko zrozumiesz, ale obiecaj że nie uciekniesz że wysłuchasz mnie do końca.
- Ja…
- Proszę…
- Louis, nie ucieknę od ciebie. NIGDY!

Zawiozłem Ninę pod budynek SYCO w ciągu dziesięciu minut. Moje serce biło jak szalone.
- Chodźmy – powiedziałem, moje ciało drżało.
- Spokojnie kochanie – powiedziała i pocałowała mnie w policzek. A ja bałem się że to będzie ostatni jej pocałunek złożony na moim policzku. Wprowadziłem Ninę do budynku i skierowałem się w stronę wielkiego salonu. Wiedziałem że właśnie tam będą chłopacy.
- Gdzie jesteśmy?
- Zaraz zrozumiesz – powiedziałem i zmierzwiłem swoje włosy tak że wyglądały jak włosy Louisa Tomlinsona, ściągnąłem soczewki które zmieniły odcień moich oczu… Wziąłem głęboki oddech otworzyłem drzwi, ciągle stojąc za Niną. I wtedy…

*oczami Niny

Louis otworzył drzwi i wtedy ich zobaczyłam.
- Hej Nina – odezwał się Liam, powoli podchodząc do mnie. Byłam oniemiała. Był tu Liam. I Niall. I Zayn. I Harry. I Perrie. I Simon. Brakowało jednego Louisa, wtedy zrozumiałam. Powoli, bardzo powoli odwróciłam się do tyłu i… Poczułam jak nogi się pode mną uginały, to był on Louis. W jego oczach widziałam strach, lęk. On się bał. Ale czego, że go spoliczkuję? W jego oczach zamigotały łzy i po raz drugi dostałam olśnienia „ale obiecaj że nie uciekniesz że wysłuchasz mnie do końca” te słowa brzmiały mi echem w głowie. On się bał stracić mnie. Bał się że odejdę. Że ucieknę. Straciłam kontrolę nad ciałem, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Gdyby nie Liam upadłabym na podłogę. Louis szybko przejął mnie od przyjaciela.
- Nina, kochanie odezwij się. Nina. Powiedz coś kochanie – słyszałam jego głos, ale moje ciało było odrętwiałe. Nie mogłam z siebie nic wydusić – Nina, kochanie, proszę powiedz coś. Cokolwiek – błagał a po jego policzkach pociekły łzy. I jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odzyskałam władzę w rękach i nogach. Stabilniej stanęłam na podłodze a ręką otarłam łzy z jego policzka.
- Nie płacz – wyszeptałam.
- Nie uciekłaś – powiedział.
- A mam uciec? – zapytałam, na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Nie jesteś zła?
- A powinnam być?
- Nina, nie baw się tak ze mną –powiedział a po jego policzku pociekła kolejna łza.
- Ja się nie bawię. Ja nie wiem jak mam się czuć. Nie wiem – powiedziałam najzupełniej szczerze… Louis chwycił mnie w ramiona i podniósł do góry.
- Kocham cię – powiedział – Kocham! – tym razem już krzyknął.
- Ja… - zawahałam się, wiedziałam że wszyscy wstrzymali oddech, włącznie ze mną – Ja… Ja ciebie też – powiedziałam a powietrze zelżało. Pocałował mnie.
-No i co Louis mówiłem że nie ma co się bać - powiedział Liam
- Czyli wy od samego początku widzieliście ? - odparłam lekko zdziwiona i odsunęłam się na dwa kroki od Lou
- Tak w końcu to nasz brat - stwierdził Hazz
- No tak... Ale czemu mi nie powiedziałeś od razu ?
- Bałem się twojej reakcji przepraszam - pociekła mu pojedyncza łza, podeszłam do niego i złożyłam na ustach soczysty pocałunek

*oczami Louisa



          Udało się, jednak nie było tak źle. Nie uciekła, nie krzyczała teraz wiem że mnie nie kocha za to że jestem Louis Tommo Tomlinson tylko za to jaki jestem, za to że jestem sobą.
To dziwne ale wtedy gdy w łóżku zapytała czy może do mnie mówić Tommo, przestraszyłem się. Nie tego że już wie, ale tego że ona kocha Tommo a nie mnie. Ale to nie prawda, widzę to w jej oczach. Boli ją każda moja łza, każdy mój smutek.
- Lou… Dlaczego jesteś nauczycielem?
- To miała być zabawa, pod koniec roku mieliśmy wam powiedzieć i czekać na reakcję. Ale wtedy zobaczyłem ciebie, moje serce zaczęło… Ono zabiło szybciej a ja poczułem że chcę tylko jednego, że pragnę USZCZĘŚLIWIĆ dziewczynę w kasztanowych włosach, siedzącą w piątym rzędzie w czarnej sukience. Już nic się nie liczyło…
- Poza tobą – skończył za mnie Zayn – a tak w ogóle to cześć – powiedział i podszedł do niej, poczułem ukłucie zazdrości gdy chwycił ją w swoje ramiona.
- Cześść – wybełkotała niepewnie… Po Zaynie podeszli do niej jeszcze Niall i Hazz a na sam koniec Simon.
- Cieszę się że ci w końcu powiedział. Był nie do życia na wywiadzie w środę.
- Eee – potarłem się po karku – nie prawda.
- Prawda – odkrzyknęli chórkiem.
- Nie ważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz