środa, 8 stycznia 2014

Part 6.

- Hej Simon, o co chodzi z tym że jestem z Mirandą – zapytałem.
- Fanki to wymyśliły, nie bój się w nic cię nie wplątaliśmy.
- Dobra, to bardzo dobrze. Muszę kończyć. O 14 będę u was. Nas… - powiedziałem
- Dobra, czekam. Pa Louis – powiedział Simon i się rozłączył.
Gdy Nina wyszła z łazienki postanowiłem też się odświeżyć . Jak wyszedłem była 7, na 8 miałem pierwsza lekcję z klasa Niny
- Nina kochanie zbieramy się ? - wszedłem do pokoju akurat jak była w samej bieliźnie.
- Sorry- wyszedłem z pokoju.
-Spokojnie chodź tu przecież cię nie ugryzę - zaśmiała się lekko
- Na pewno? – zapytałem pomimo tego że stałem już w pokoju i się jej przyglądałem. Miąła śliczną figurę…
- Na pewno, ja jedynie nie chcę by ktoś o nas wiedział. Na razie oczywiście – powiedziała i posłała mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów
- Och Nina, kotku jesteś śliczna – powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie.
- Dziękuję. Nie mogę z tobą jechać.
- Dlaczego? – powiedziałem a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Przecież mają o nas nie wiedzieć – odparła spokojnie.
- Wysadzę cię u Any, ona o nas wie. Razem z nią pójdziesz do szkoły. Pozwól mi się odwieźć.
- Ana o nas nie wie.
- Na pewno? Wiem że z tobą rozmawiała, ze mną też rozmawiała. To dzięki niej na ciebie wpadłem wtedy w parku. Nina…
- Dobra, nie wie ale się dowie. Ale tylko do Any, potem pójdziemy już same – powiedziała i założyła na siebie czarne rurki i biały T-shirt z nadrukiem a na to narzuciła sweterek w ciemnej szarości.
- Wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję – powiedziała i pocałowała mnie w policzek – idziemy?

*oczami Niny

      Dziś spędziłam pierwszą noc u Louisa, on jest taki kochany. Tal bardzo się o mnie troszczy. Właśnie zbieramy się do wyjścia. Ma mnie zawieść do Any, skąd mamy iść do szkoły. Ona będzie jedyną osobą która będzie wiedziała o tym związku.
- Kochanie idziesz? – zawołał Lou stojąc przy drzwiach.
- Tak idę miśku, idę.
Jadąc do Any gadaliśmy o wszystkim i niczym, było dużo śmiechu gdy powoli dojeżdżaliśmy nasze rozmowy umilkły.
- Już jesteśmy - powiedział niechętnie Louis
- Widzę - posmutniałam
- Obiecuję że będę dzisiaj w domu, tu masz klucze do mieszkania - powiedział po czym mi je wręczył.
- Dobrze
- Nie bądź smutna postaram się być jak najszybciej – powiedział i pocałował mnie.
- Koniec tego golabeczki - przerwała nam Ana. Połałam jej złowrogie spojrzenie.
Gdy już wysiadłam z samochodu a Louis odjechał, chwyciłam mocniej trobę i ruszyłam przed siebie.
- Musiałaś się wtrącić? – zapytałam.
- Tak musiałam, moja mama pytała się co to za auto.
- Och, przepraszam, ja po prostu.
- Rozumiem Nina, zakochałaś się. Oboje wpadliście po uszy – zaczęła się nabijać Ana.
- Odczep się… Ja… My… On… - sama nie wiedziałam co powiedzieć, miała racje oboje wpadliśmy po uszy.
- No, dawaj opowiadaj. Zrobiliście to? – zaczęło się…
- Nie, Ana błagam - wyszeptałam z zawstydzeniem.
- A chciałaś? - dopytywała Ana.
- Tak, nie... Może. Nie wiem - powiedziałam i czułam jak rumieńce wylewają mi się na twarzy.
- Boże! Ty chciałaś to zrobić! - prawie wykrzyczała za co spiorunowałam ją wzrokiem.
- Ja. Po prostu czuje że to ten jedyny. Chce z nim to zrobić, ale jeszcze nie teraz - powiedziałam już spokojniejsza.
- Spoko, to kto poza mną wie? - zapytała - NIKT?! - sama sobie odpowiedziałą widząc mój wzrok...
- No.... Nikt.
- To w takim razie jestem zaszczycona.
- Możemy iść bo spóźnimy się na lekcje, a pierwszą mamy - zaczęłam i ugryzłam się w język.
- Z nim, wiem. Dobra chodźmy.
Powolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Gdy dotarliśmy do szkoły, poszłyśmy pod salę akurat zadzwonił dzwonek weszliśmy do środka. Po chwili przyszedł Louis, lekcja jak każda inna, no prawie bo przecież ja się spotykałam z moim nauczycielem. Dzisiaj poraz kolejny miałam z nim 3 lekcje.... Cieszyłam się że studiowałam matematykę, cieszyłam się że to on uczył mnie większości przedmiotów… Może określenie studiowałam było złe bo nie była to typowa uczelnia, ale nie była to też typowa szkoła średnia. Tu lekcje mieliśmy głównie z przedmiotu ukierunkowanego ale wszystko odbywało się w normalnych salach. Choć lekcje to były albo wykłady albo ćwiczenia. Czasem zastanawiałam się dlaczego nie poszłam na anglistykę, teraz dziękowałam za to Bogu. Zanim zadzwonił dzwonek po ostatniej lekcji z Lou wręczyłam Anie karteczkę na której napisałam „Muszę z nim pogadać, poczekaj przed drzwiami. Jakby co pukaj!” na widok kartki aż się uśmiechnęła Lou popatrzył na nas i zrobił zdziwioną minę, ale nas nie upomniał. Zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z sali a ja zostałam. Poczekałam aż Ana zamknie drzwi po czym rzuciłam mu się na szyję
- Musisz iść?
- Muszę kochanie – powiedział obejmując mnie w tali i na chwilę przerywając pocałunek.
- Ale będę tęskniła, to mieszkanie bez ciebie nie będzie takie samo – szepnęłam mu do ucha
- Wiem, mieszkałem w nim bez ciebie. Było zdecydowanie za puste, jak ja wytrzymam gdy wrócisz do siebie?
- Nie wiem, jakoś będziesz musiał.
- To nie jest zabawne proszę pani, chyba zwariuję tam bez ciebie.
- Też cię kocham Tommo – wyszeptałam mu w usta po czym złączyłam je w namiętnym pocałunku.
- Och, tego też mi będzie dziś brakować – dodał gdy oderwaliśmy się od siebie.
- To wracaj szybko – powiedziałam po czym wyplątałam się z jego uścisku i ruszyłam w stronę drzwi.
- Zostawisz mnie tu takiego nienasyconego – powiedział z uśmiechem.
- Tak, to cię zmotywuje do szybkiego powrotu do domu
Jeszcze jedną lekcja powiedziałam sobie w duchu. Gdy dzwonek oznajmił rozpoczęcie lekcji, weszłam do auli. Teraz wykład z profesor Mille, to może być miła odskocznia. Może choć na chwilę przestanę o nim myśleć, zapomnę jednak cały czas myślałam o jego niebieskich tenczówkach, kasztanowych włosach i tych malinowych ustach z zamyślenia wyrwała mnie nauczycielka, która nagle postanowiła sprawdzić naszą wiedzę. Nie robiła tego przez 2 lata, dlaczego teraz. Dlaczego dziś… Pytała według ławek, na moje nieszczęście od końca Sali. Mimo iż na sto procent znałabym odpowiedź, cała się spięłam. Nie odpowiem, nie dziś. Uratował mnie dzwonek, który zadzwonił w momencie gdy ta zwróciła się w moją stronę.. Oszaleję, nie ma go 45 minut a ja już wariuje. A co dopiero po kilkunastu godzinach ?

*Oczami Louisa            
            Czuję się winny że ją zostawiam na kilka godzin, wiem że sam zacząłem tą grę nie mówiąc jej prawdy. Ale z drugiej strony trzymam ją z daleka od całej tej szopki, moja poprzednia dziewczyna nie wytrzymała i odeszła gdy zaczęto na nią najeżdżać. Nie chciałem stracić też Niny, to by mnie zabiło.
- Louis, Lou! – z zamyślenia wyrwał mnie Harry.
- Hej – powiedziałem i przybiłem z nim niedźwiadka. No i jeszcze te plotki że my jesteśmy razem, Harry był dla mnie jak brat. Kochałem go ale jak młodszego brata, kuzyna… Był przyjacielem. Jednak shiperki Larry'ego ciągle próbowały sobie i innym wmówić że my jesteśmy parą że nasze związki są przykrywką dla tego romansu. Sam czasem tego nie wytrzymywałem, nie mógłbym wymagać tego od Niny.
- Jak tam twoja dziewczyna?
- Dobrze, ona jest taka inna. Wiesz, jest naszą fanką.
- No proszę i jeszcze się nie domyśliła że ty to ty?!
- Jak widzisz Harry nie, ale to dobrze.
- Nie kochasz jej? – zapytał zdziwiony.
- Kocham i dlatego dobrze że nie wie, boje się że mogła by nie wytrzymać presji, plotek i…
- I hejtów – dokończył mój przyjaciel.
- Ej wy idziecie? – krzyknął na nas Liam.
- Tak tatuśku – odkrzyknąłem za co dostałem od niego butelką soku po głowie. Razem z chłopakami byliśmy jak rodzina. Kochaliśmy się, dokuczaliśmy sobie ale przede wszystkim WSPIERALIŚMY SIĘ.
- Dobra, czas na wywiad – powiedziałem sam do siebie.
- Nie bój się, będzie dobrze – powiedział Niall i poklepał mnie po plecach. Jak zwykle jadł kanapkę.
- Och Niall, dzięki… Ej sądzicie że przed 22 wrócę do mieszkania?
- Już się za nią stęskniłeś? – zapytał Zayn.
- Tak a ty za Pezz nie? – zapytałem poirytowany.
- Nie mógł się stęsknić, ja tutaj jestem – odparła dziewczyna mojego przyjaciele.
- Pezz! – krzyknąłem i chwyciłem ją w ramiona po czym okręciłem kilka razy.
- Ej łapy z daleka od mojej narzeczonej! – warknął Zayn
- Spoko ja mam swoją kobietę życia – odrzekłem po czym odstawiłem Pezz na podłogę i cmoknąłem w czubek głowy.

-Na szczęście już koniec -powiedziałem do Nialla
-Tak racja jedź już bo umrzesz z tęsknoty - zaśmiał się Niall -
- Bardzo śmieszne Horan !- uderzyłem go lekko w głowę - No to ją lecę pa - pożegnalem się z każdym
-No Hejka Tommo- odpowiedzieli chórkiem

5 komentarzy:

  1. Fantastyczne ;) czekam aż Louis powie kim jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ^^ Czekam na następne... ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. niezłe :D nie lubie blogow ale twoj jest mega xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski, ale za dużo błędów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne... Juz się nie mogę doczekać dalszego ciągu tej opowieści :D

    OdpowiedzUsuń